2 maja 2014

Ząąąąąąąąb:)!!!!!!!!!!!!

Dzisiaj około godziny 19 mamusia wystukala u Olenki pierwszego zabka!!!!!!:)
Czekając na kąpiel mama i Oleńka wcinaly banana a ponieważ Oleńka była przed kolacją to mamusia dawała jej tylko po troszkę paluszkiem, aż tu nagle coś mi przejechalo po paznokciu:) 
ALARM!!! TATA DAWAJ LYZECZKE:)
Stuk stuk, puk puk i mamy go:) nie widać go ale już go slyszymy:) 
A dzis po południu mówię do męża: jak Olusia się uśmiecha to tak jakby miala już ząbki bo takie białe ma te dziąsła no i nie bez powodu jak się okazało:) 
Mieliśmy dzisiaj jeszcze jeden incydent. Po południu Olusia była już bardzo śpiąca, ale nie mogla usunąć, pomyslalam: pewnie zęby.. posmarowałam jej dziaselka żelem aż tu nagle Olusia zaczyna przeraźliwie płakać, teraz już wiemy czemu. Ogólnie to poza tym, żadnych innych incydentów w postaci nieprzespanych nocek, braku apetytu itp nie było (odpukac) i mam nadzieję że nie będzie.
A tak poza tym to zastanawiam się czy moja córcia zacznie kiedykolwiek sama siedzieć, chcąc jej zrobić zdj posadzilam ja w rogu narożnika no a że na oparciu poukładane są jej misie skończyło się to tak..



Moja mała wiercipiętka:):*:*:*::*<3

23 kwietnia 2014

MIX post;)

Od ostatniego wpisu minelo co prawda nie tak wiele czasu ale wydarzyło się tak wiele rzeczy, że postanowiłam nazwać tego posta 'MIX post'-em:)
Po pierwsze nie zdąrzyliśmy złozyc Wam życzeń swiątecznych:( ale mamy nadzieję, że były one szczęsliwe i przede wszystkim rodzinne bo właśnie takie mieliśmy zamniar wam z Oleńką i jej tatusiem zyczyć. No i niech pociechy rosną jak babka w piekarniku:)
Przed świętami ruszyłysmy z Oleńka z porządkami, muszę przyznac, że uwielbiam porządki przedświąteczne:p Staram sie wtedy posprzątać dom tak, że mucha nie siada;) po prostu mając świadomość, że każdy kąt jest czysty lepiej się mi w tym domu oddycha i egzystuje;)

No ale całe święta, porządki i resztę wydarzeń przebija to jedno najbardziej wyjątkowe.
Wiecie co się wydarzyło w piątek o 19:55?:)
Oleńce stuknęło 6 pół roczku!!!!!
Mimo tego, że jest już wielkim zuchem, Oleńka nadal pozostaje moją maleńką słodziutką córeczką
Jest już taka ruchliwa, potrafi się wyginać na prawo i lewo, oczywiście pozycja leżąca ewidentnie przestała się jej podobać, bardzo chciała by już umieć siedzieć, ale jeszcze bardziej biegać.
Jeśli chodzi o dietę Oleńki to od dziś przeskakujemy na Bebilon 2, Oleńka uwielbia królika z warzywkami (udało nam sie skombinować królika od kolegi męża, który hoduje je sam i jestem z tego powodu bardzo zadowolona), jako że warzywa ze sklepu nie nadaja się (przynajmniej według mnie) do jedzenia przez Oleńkę) robię tak, że kupuje zupkę jarzynową lub jakieś warzywa z gerbera i dodaję królika. Mysza jadła również kurczaka, ale ewidentnie woli tego pierwszego. Cieszę się bo Oleńka, poki co, nie reaguje alergicznie na nic (nawet na seler, który podobno lubi uczulać). Bardzo mnie cieszy, że Oleńka uwielbia nowe dania, nie ma problemu, że muszę dawać jej jedzenie na siłę czy coś. Powiem nawet więcej, Olka widząc butlę lub zupkę cała się trzęsie:p i zapewniam, nie głodzimy jej;) Wprowadziliśmy gluten, a w planach rybkę, dynię, indyka, schab, groszek, i szpinak. Z owoców jeszcze nie wiemy, ale może gruszkę?
Wiecie co jest najgorsze we wprowadzaniu nowych smaków? To, że ja na przykład kieruję się trochę nie Olki ale swoim smakiem:p nie przepadam za bardzo za szpinakiem i suszonymi śliwkami dlatego strasznie zwlekam z ich wprowadzeniem. Muszę popracować nad zmianą mojego zachowania:p
A to jest hit ostatniego miesiąca:p


Ja tak nie potrafię:p

Dziewczyny i chłopaki mamy wózek:p!!!!!! Jest rewelacyjny!!!! Choć używany to stan jest niemalże idealny, zmieniła bym tylko kólka, są trochę zużyte, ale gdyby był nowy to z pewnością dałabym mu 5/5!!

Kolejna sprawa, na post odmówiłam sobie chipsów i słodyczy, WYTRZYMALAM:p ale właśnie obżeram się Lay's-ami hihi:) a ilość placków pożartych(!) przeze mnie w świeta- lepiej nie mówić;) Szczególnie, że w poniedziałek byliśmy na imprezie, chrzcinach kuzyna Olki. Muszę siąść na rower albo coś bo inaczej zamienię się w wielką kulę;)

Pozdrawiamy i zostawiamy was z naszymi zdjęciami:)


Nasze skromne sniadanko:)

Olka przed wyjściem na chrzciny



Z ciocią

Zakochany tatuś;)

Kuzyn Sławuś

Z Łukaszem:)

'Uśmiechnij się' :p

9 kwietnia 2014

Bryka Olki- podejście nr 3!

Na co dzień jestem uczciwą osobą, naprawdę, uwierzcie mi, brzydzę się oszustwami! Dlatego zastanawiam się dlaczego mnie coś takiego spotkało.. 
Już mówię o co chodzi.
Gdy Oleńka była jeszcze w brzuszku bardzo sie cieszylam, ze nie dotycza mnie dylematy dotyczace wyboru wózka. Siostra męża postanowiła pożyczyć nam swój- Quinny Buzz. Pomyślalam: Super! Tyle pieniędzy zostało w portwelu. Teraz widzę ile to mialo minusów.. Po pierwsze, wózek za niedlugo nie bedzie nasz- ktoś inny go potrzebuje. Po drugie obchodze sie z nim jak z jajkiem, z wiadomych przyczyn, wkoncu nie jest nasz. No i nie przemyslalam, ze w przyszlosci gdybym miala kolejne dziecko to i tak bede potrzebowac wozka. Aha i jeszcze jedno! Stan wózka pozostawia wiele do zyczenia..
Dlatego tuż przed urodzeniem przeszedl nam przez mysl pomysl zeby kupic taki sam tylko ze uzywany, od kogos innego. I natrafilam na swietna oferte.. Tylko ze do dzis wózka NIE MA.. I tu się wlaśnie objawila moja zbytnia ufnosc do innych ludzi a raczej zwykla naiwnosc, nabralam sie na to ze pani Ewelina ma zla sytuacje i zaplacilam za wozek i przesylke..Ogolnie to sprawa jest teraz na policji i zobaczymy co to bedzie.
Podejscie nr 2 - wczoraj. Piękny wózek Quinny Buzz, uzywany na serwisie tablica.pl wszystko przebiega sprawnie az do momentu kiedy pani miala zorientowac sie w kosztach przesylki (pobraniowej oczywiscie). Dzis rano dostaje smsa: Przykro mi bardzo sprzedlaismy komus innemu. Rany Bąbel!!! No czemu?!!!!! Przeciez juz go kupilismy tzn. zarezerwowalismy...
Podejscie nr 3- dziś. Najpierw rozważamy Quinny Buzz, potem, Mutsy Transporter i Evo a na koniec? Jakims cudem napotkalam ogloszenie wózka Jane Muum. Przeczytalam opinie, wszyscy zachwyceni, pani sprzedajaca zachwala na potege no i moje wrazenie rowniez jest bardzo pozytywne.. Pani ma załatwić wszystkie sprawy zwiazane z przesylka i wyslac go w poniedziałek (czeka na powrot meża w piątek). No i wszystko narazie wyglada bajecznie, tylko jak sie skonczy? Błagam niech wkoncu trafi do nas nasz wymarzony wózek:)

Swoją drogą, to naprawdę uważacie, że w dzisiejszych czasach ktos taki jak ja, czyli 'naiwniara' ma szanse przetrwac? Moj mąz mowi: 'Bo tylko ty chyba zostalas na tym swiecie taka uczciwa:)' Ale blagam powiedzcie mi ze on sie myli. Bo ja trace wiare w ludzi...

Oto nasz przyszly wóz:)


A tu przyszła pani Pasażerka jeszcze w starej bryce:)




5 kwietnia 2014

Starszy brat? :)

Miec starszego brata bedac jedynaczka? Niemozliwe? A jednak:) Oleńka ma kuzyna, Łukasza. Nie macie pojęcia jak ona się cieszy kiedy go widzi:)
Wiecie co wtedy robi?
Piszczy!!! Mam wrażenie że gdyby tylko mogla to wyskoczyła by z moich rąk i poleciała w jego stronę:)
A co na to Łukasz? 
'Ale ona mnie uwielbia' -skromnie, prawda?;)


Te dwa małe smerfy spędzają ze sobą bardzo dużo czasu, razem spacerujemy, bawimy się, odwiedzamy się nawzajem. Mimo różnicy 4 lat, mam wrażenie że tych dwoje świetnie się 'dogaduje';)

Na początku ciazy bylam przekonana, że Ola jest chłopcem:) Myślałam wtedy, że to dobrze bo w przyszłości będzie mógł być starszym bratem, który będzie trzymał w ryzach rodzeństwo, ale teraz jestem szczęśliwa, ze Oleńka jest z nami i tak sobie myślę, że posiadanie starszej siostry też ma swoje plusy. Przynajmniej tak mówią moi młodsi bracia;)

Nasza Oleńka jest pierwszym dzidziusiem więc wydawało by się, ze nie może liczyć na starsze rodzeństwo, ale ja już teraz wiem że pomimo bycia jedynaczka nasza Oleńka ma już swojego 'starszego brata':)

A nad młodszym rodzice popracuja za kilka lat;)


P.S. No wlasnie, a wy drogie mamy po jakim czasie planujecie (lub zaplanowalyscie) poszerzenie rodziny? :)


30 marca 2014

My mummy is a student

Dokladnie tak. Jestem studentką filologii angielskiej na Uniwersytecie Jagiellonskim. Przede mną perspektywa pisania pracy magisterskiej, która wydaje się niemożliwa do wykonania, jako że będąc mamą-studentka mam trochę więcej obowiązków niż reszta koleżanek z grupy;) 
No właśnie jak to jest z tymi obowiązkami? Jak godze studia z byciem mamą?
Zacznę od początku. Gdy zaszlam w ciążę byłam na 3 roku studiów licencjackich. Na moją prośbę pani dyrektor instytutu wyraziła zgodę na dokończenie studiów w trybie toku indywidualnego. Oznaczało to, że musiałam pojawiać się tylko n kolokwia a notatki z zajęć kserowalam od koleżanek i to im należą się moje pierwsze podziękowania:) Ten tok okazał się błogosławieństwem ze względu na moje dolegliwości na początku ciąży które uniemozliwialy mi podróżowanie komunikacja miejska;) 
Razem z Oleńka w brzuszku napisalysmy prace licencjacka i obronilysmy się. Dlatego można powiedzieć, że Oleńka również ma tytuł licencjata na swoim koncie;)
W lipcu napisałam egzamin wstępny i zostałam przyjęta na UJ. 
Plan był taki, że rodzimy 10.10, a może nawet i wczesniej ze względu na moje problemy ze skracajaca się szyjka, no i wracamy na studia w listopadzie. No ale sprawa się komplikuje i Oleńka rodzi się 18.10 a ja wracam na studia dopiero pod koniec listopada.
Jak mnie witają wykładowcy? 'Gratuluję!, 'Pięknie Pani wygląda!', ' Cieszę się, że już pani do nas dołączyła!', ' Jak maleństwo?' I tym podobne:) dlatego dla nich kolejne podziękowania za wyrozumiałośc:*
Co 2 tygodnie wyjezdzalam na 3 dni do Krakowa, codziennie pokonujac 143 km aby wrócić  na noc do mojej corci. Teraz Olenka, je butelkę więc pozwoliłam sobie na to, żeby zostawać w krk z soboty na niedzielę i choć bardzo mi smutno to nie opłaca mi się wracać do domu na 4 godziny:( 
Kolejne podziękowania naleza się dla mojego męża:) to on dzielnie opiekuje się malutka w weekendy i dba o to by żona mogla się rozwijać intelektualnie:)
A najbardziej to dziękuję mojej Olusi, za to, że jest taka cudowna i pozwala mamusi zdobyć wyksztalcenie:):*
A jakie są plusy i minusy studiowania i bycia mamą jednoczenie? Minusy to ewidentnie rozlaka z dzieckiem, dodatkowy obowiązek, czasem nauka do 3 w nocy, poczucie znienawidzenia przez innych ' no bo jak ona może być taka wyrosną matka i zostawić dziecko na tak długo' a czasem jest to również wstawianie o 5 aby spakować Ole i odwieść ją do babci. A plusy? Kontakt z ludźmi i że światem i możliwość samorozwoju:) nauka dobrej organizacji czasu i uświadomienie mężowi jak to jest być mamą choć przez kilka dni;)


Uff.. to chyba wszystko:) i pozdrawiam wszystkich z drogi powrotnej do domu:):*










26 marca 2014

Menu Oleńki



Kiedy dzidziuś kończy pełne 4 miesiące zaczyna się zabawa z jedzonkiem.
Nasza Olcia swoją przygodę zaczęła od marcheweczki. Potem jabłuszko, ziemniaczek, kaszka mleczno-ryżowa, chrupki kukurydziane no i to narazie chyba tyle. Wiem.. Może to troche mało, ale to skutek wszystkich 'dobrych rad', że trzeba czekac do 6 miesiąca itd.. Dlatego ja, idac drogą kompromisu w 5 miesiącu wprowadziłam tylko marchewke i jabluszko. a odkąd Oleńka skończyła 5 miesięcy rozkręcamy się z naszą dietą. W planach na najbliższą przyszłość mamy brokuła, babana i zupkę jarzynową (ze słoiczka, z niewielką ilością pora), troszkę glutenu w postaci biszkopcika w jabłuszku i kaszki manny w zupce. 
A teraz troche informacji z backstage'u :)
Strasznie bałam się tego naszego rozszerzania diety.. Marna ze mnie kucharka i dlatego bałam się jak to będzie, czy będę wiedziała co i kiedy wprowadzić, czy zupki przygotowane przeze mnie bedą choć troszkę smaczne i czy moja Oleńka bedzie chciała poznawać te nowe smaki..
W rzeczywistości okazało się że nie taki diabeł straszny jak go malują. Olusia dość chętnie smakuję nowych potraw, ale nadal ponad wszystko uwielbia mleczko i butlę.
Szukając informacji na temat diety maluszka napotkałam na przeróżne materiały. To na czym się głównie opieram to:

-> książeczki od BoboVity i Nestle


-> schemat żywienia ze strony e-dziecko.pl


-> strona internetowa www.1000dni.pl

-> własna intuicja :)

-> aha i ostatnimi czasy zaczęłyśmy czytać bloga http://menu-mani.blogspot.com/

Jeśli któraś mama ma jakies fajne 'ściagawki' na temat żywienia dzidizusia albo po prostu dobre rady to prosimy o podzielenie się :)


P.S. Miał być filmik o pierwszej łyzeczce Oleńki, ale oczywiście nie da się go przesłać:(


24 marca 2014

Wracamy, przepraszamy i 5 miesięcy mamy

Wredna ze mnie matka! Miałam przygotować mojej córci pamiątkę z pierwszych dni, miesięcy, lat życia mojego małego szkraba, ale wyszlo jak zawsze. Jedyne co mam na swoje usprawiedliwienie to to, że cały swój czas poświęcam mojej kochanej Córuni!
Ponieważ dlugo nas tutaj nie było miło nam jest poinformować, że Olka ma już 5 miesięcy!!! 
A co to znaczy?
To znaczy, że moja córcia to wielki zuch! Ubranka to już zdecydowanie 68.
Ile ważymy? Tego najstarsi górale nie wiedzą :p (dowiemy się jak pójdziemy na szczepienie w następnym tygodniu), ale kożystając z wagi w postaci rąk mamusi można wyczuć, że naszej Olci trochę przybyło ;)
Pampersiki nosimy w rozmiarze 3.
Posiadamy szereg nowych zdolnosci :) na czele z wkładaniem nóżek do buzi hihi. Olka uwielbia leżeć na kocyku na ziemi, potrafi się wtedy obrócić o 360 stopni. Krzyk? Pisk? Oooo tak:p to jest to co tygryski lubia najbardziej, szczególnie gdy mama nie wiadomo czemu ociąga się z podaniem mleczka!! 
Chcecie więcej? Bardzo proszę!
Uwielbiamy chrupki kukurydziane, jabłuszko, marcheweczka, ziemniaczek i kaszka to to co narazie mamy wprowadzone do diety. No właście, jak sobie radzimy z tym wprowadzaniem? No śmiesznie jest! Wystarczy, że Olka zrobi prrrrrr i gotowe:p kaszka jest dokoła nas. 
Dumnie informujemy, że Olka śpi w swoim łóżeczku i najwyrażniej bardzo się jej to podoba.
No niestety nie mamy pomysłu co zrobić, żeby Olka przesypiała całą nockę, albo chociaż jej część. Olka jak w zegarku, co 3 godziny musi jesć flachę.. 
Hmm i co jeszcze... Aha! No nasza Olcia strasznie już by chciała siedzieć a najlepiej biegać!
A jak najchetniej spędzamy dzień? Chłoniąc kazdy promyk wiosennego już słońca z naszymi  nowymi sąsiadkami (pozdrawiamy Kasię i Patrycję).
A oto kilka zdjęć z ubiegłego miesiąca:




19 lutego 2014

4!

Tak! nasza córcia skończyła wczoraj 4 miesiące. Nasz Zuch rośnie w zastraszajacym tępie, z dnia na dzień robi się sprytniejsza, inteligentniejsza, bystrzejsza. Aż strach pomyśleć co bedzie za miesiąc czy dwa :). Cóż.. bez watpienia Olka w niczym nie przypomina dziś tego malutkiego dzidziusia jedzącego i śpiącego na zmianę i bardzo to Twoją mamusię cieszy moja Myszko!
A teraz troche danych ;)

Waga: 5,750 (dane z ubiegłego czwartku)
Ubranka: 62/68
Sen: Pora snu wacha sie od 7-9 do 6-9 (róznie to bywa)
Umiejętności: Olka jest posiadaczką gumowego ucha- nic co wypowiedziane w jeje pobliżu jej nie umknie, oczywiscie musi to zostać przez nią odpowiednio skomentowane, śmieje sie do wszystkich których widzi, ciągnie mame za włosy!!! i siebie za uszko ;), przeciera oczka, gdy chce sie jej spać, rano przeciąga się jak lampard, leży tylko wtedy, gdy któś z nią rozmawia w innym wypadku należy wziąć ją na rece, ale z głową skierowaną w zewnętrzną stronę tak aby widziala wszystko dookola, lubi lezeć na brzuszku, a przede wszyskim czaruje swoim odlotowym usmiechem:)

Olka nie potrafi tylko jednego- polezeć w spokoju :p


First time: Walentynki :)

Dla nas każdy dzień jest jak 14 luty:) Bo bardzo Cię kochamy nasz Skarbie :)

Walentynkowy prezent Oleńki

P.S. Co takiego jest w tych sowach, że każdy dzidziuś szaleje na ich punkcie? :)

7 lutego 2014

Sen

Podobno niemowle przesypia wieksza czesc dnia, podobno sen leczy, podobno w czasie snu dzidzius rosnie i podobno, a raczej napewno jest to czas odpoczynku nie tylko dla maluszka ale i dla mamy ;)

Ze snem Olenki nawet nie jest tak zle, od tygodnia malutka sypia rowniez popoludniami i to nie przez 15 minut ale przez ok 3h, nocki jak do tej pory przesypiala dosc ladnie, oczywiscie poza wyjatkami kiedy to na przyklad miala katarek albo cos ja bolalo. I tak tez wlasnie bylo dzisiaj... Nasza Myszka obudzila sie na cycusia o 3 i tak oto zakonczyla swoj sen.. Kurcze myslalam ze po prostu usnie razem ze mna jeszcze raz, ale nie.. Troche bylo to dla mnie dziwne, bo nigdy to sie nie zdarzylo, no i nad ranem chyba dowiedzielismy sie co bylo tego powodem- Oleńka dostała jakąś paskudną wysypkę na brzuszku, pleckach i po bokach główki.. Wczoraj ulala dosc duzo mleka (po zjedzeniu porcji mm, poniewaz sie dokarmiamy) i to tez bylo dosc dziwne. Teraz czekamy na tatusia i pakujemy sie do pani doktor. Zastanawiam się co to moze byc, jak na moje oko to raczej jest to uczulenie na mleko ale mam nadzieje, ze pani dr powie nam dokladnie czym to jest spowodowane. 

Choc na ogól Olenka zasypia sama to przed chwila usnęła przytulona do mamusi i wyglada tak:)

Mój Aniołek:*

Wy tez tak macie? Że moglybyscie patrzec godzinami na swoje spiące aniołki :)?

6 lutego 2014

Nasze dom- nasze marzenie



Będąc jeszcze w ciąży i przeglądając blogi innych mam zawsze z radością czytałam posty o urządzaniu pokoików dla Ktosia, który ma się pojawić na świecie. No ale niestety ja tej radości bezpośrednio poczuć nie mogłam. Cóż.. mieszkamy obecnie u mamy mojego męża (czyt. u teściowej....). Mieszka tu z nami również jego siostra i dziadek. Do naszej dyspozycji mamy 2 małe (czyt. za małe...) pokoiki, ubikacje i łazienkę, którą zmuszeni bliśmy zmniejszyc do minimum, aby tą drugą część przerobić na miejsce na maleńką kuchnię. Tak więc, jak nie trudno się domyślić, szału tutaj nie ma. Denerwuje mnie tu wszystko: ogólny brak miejsca, brak wielkiej łazienki z wanną, brak osobnego wejscia, ingerencja w nasze życie osób trzecich (czyt. czwartych, piątych, dziesiątych) i to, że nie mogę sobie tutaj urządzić niczego tak jak chce bo przecież to nie nasze i raz, że nie opłaca się wkładać kasy w remonty a dwa to tak naprawde co by sie nie ruszyło to inne sie wali (nie dosłownie, ale ogólnie rzec biorąć chcąc zrobić tu cos fajnego trzeba by bylo zorganizowac porzadny remont). 
Dlatego mam dwa marzenia. Chcę, aby moja rodzina była zdrowa i żebysmy się zawsze trzymali razem i bardzo kochali, a drugie marzenie to właśnie ten nasz azyl, czyli swój własny...

DOM

Ciasny, ale własny.
Tak naprawdę to mogłabym zamieszkać nawet na jednym piętrze, ale tak bardzo bym chciała, żebyśmy byli już "na swoim".
Pomimo tego, że wyżej opisałam naszą sytuację mieszkalną jako fatalna to muszę powiedzieć, że są też jakieś plusy, np. nie musimy płacić za wynajem- możemy te pieniążki zbierać na nowy dom, czasem wypadnie sytuacja, że muszę gdzieś wyskoczyć, a wtedy zawsze mogę poprosić teściową o opiekę nad Olką, no i... no to chyba tyle :)
Narazie sytuacja jest znośna, ale strach zaczyna mnie ogarniac mnie, gdy myśle co bedzie jak Oleńka pojdzie na przykład do przedszkola i bedzie potrzebować swojego kącika, albo pojawi sie jakis nowy czlonek rodziny (o matuniu...).
Ale nie ma co szlochać, coś tam zaoszczędzone mamy, tatuś obiecał działkę, plan wymarzony mamy, mąż pracuje więc może jakoś kroczek po kroczku, powolutku zbudujemy ten nasz piękny domek z małym ogródkiem do którego Oleńka i jej rodzinka będzie chętnie wracać:)
Stąd apel do wszystkich odwiedzających nas gości o wpłatę na nasze konto...
Żartuję!!!!! :)
Po prostu trzymajcie za nas kciuki, żeby nasze marzenie się spełniło :)

P.S. Oto link do naszego wymarzonego domku :)

5 lutego 2014

Mała Olusia nie chce cycusia

No niestety to prawda.. Przez dzień króluje u nas butla, a w nocy moja Pani z radoscia raczy sie cycusiem...
Troche to dziwne nie? Skoro je w nocy to czemu nie chce jesc w dzien? No cóż jedyna opcja, która przychodzi mi do głowy to to, że rośnie nam bardzo inteligentna dziewczyna, która potrafi postawić na swoim- odrazu gdy poczuła, że może bez najmniejszego wysiłku dostac to co chce postanowiła więcej nie nadwyrężać swojej buzki.



Zacznijmy od początku.
W ciąży tak naprawdę wogole nie zastanawiałam się nad tym czy będę karmic piersia czy możne nie. Tak naprawde do tej pory nie wiem dlaczego:) Chyba dlatego, że w głowie pozostał mi obraz z przed 6 lat, kiedy to moja siostrzyczka pojawila sie na swiecie i moja mama musiala karmic ja butelka, bodajże z powodu jakiegos uczulenia. Z drugiej strony bylam ciekawa jakie to uczucie.
W szpitalu okazało sie ze to wspaniale przezycie, ktore daje poczucie ogromnej radosci- ten wzrok maluszka patrzacego na ciebie malenkimi oczkami i wtulonego w ciebie jest rozbrajajacy.. Lekarze jednak kazali dokarmiac nasza Myszke. Pwiedziano mi: ''musisz ja dokarmic bo nie bedziesz wiedziala czy sobie pojadla'' Co za bzdura.. Kurcze no ale w domu, całkowicie zieloni, w nowej, kompletnie nowej sytuacji dalej tak robilismy dziwiac sie czemu Olenka ciagle ulewa.. Jak mozna sie domyslic z przejedzenia..
Po uplywie 1,5 miesiaca wracam na studia. Myszka znowu jest karmiona butelka, troche moim mlekiem troche mm i wszystko jest ok, po powrocie ze zjazdu Olenka 'rzuca' sie na cycusia. No ale niestety ta ich wzajemna milosc do siebie ciagle slabla..
17.01 byłysmy na wizycie u pani dr ze wzgledu na niepokojacy nas katarek (utrzymywajacy sie od miesiaca) i pani dr zważyła nasza Olenke, powiedziala, że troszke malo wazy i polecila dokarmianie. I można powiedziec, że w taki o to sposob moja córcia zmienila mamusinego cycusia na silikonowego smoka.. Podkreślam jednak, że tylko przez dzien
Cóż.. I co poradzic? Wkoncu to ona tu rzadzi, a nie my ;)

P.S. Obawiam sie, że to nie nie jedyny problem żywieniowy, który pojawi się na tym blogu ;) wczoraj chcac zrobić cos pysznego dla męża przypaliłam pizze, a dzis zrobiłam biszkopt, który jest jak jakaś zbita klucha. Mój Boże.. spraw, abym dostała jakiegoś olśnienia i wyleczyła się z tego mojego analfabetyzmu kuchennego :) Moja corcia przeciez musi w przyszlosci cos jesc :p !!!

31 stycznia 2014

Przedstawiamy się!

Jak już wspominałam w moim pierwszym poście cała zabawa z naszym blogiem kręci się wokół Oleńki. Tak więc teraz kilka słów o naszej Gwiazdce :)
Oleńka to mała śmieszka, która bardzo lubi rozmawiać i przebywać z innymi osobami, lubi być w centrum uwagi, dlatego troszkę ciężko zabawić ją jakąś karuzelą czy innymi zabawkami. W zamian za to uwielbia zabawiać gości błyskotliwą rozmową :)


Jak do tej pory nie mieliśmy z nią większych problemów. Nocki przesypia bardzo ładnie, właściwie tylko jedna była nieprzespana. W dzień ma kilka drzemek i wciąż pracujemy nad ustaleniem rytmu dnia. O właśnie! Szepnę tylko po cichutku, że od 3-4 dni zaczynamy bardzo intensywnie nad tym pracować, próbuje wykorzystać fakt, że Olka powróciła do rytuału popołudniowej drzemki, wstaję o 8 a nie o 10 i to bardzo ułatwia zorganizowanie nam naszych codziennych obowiązków. 

Musimy się jeszcze czymś pochwalić :) W poniedziałek, byłśmy w przychodni na kontroli bioderek i nasza Oleńka zaliczyla swój pierwszy podryw ;) Wybranek na imię miał Szymonek, ma roczek i własna brykę! Ogromne sanki z cieplutkim śpiworkiem. Przede wszystkim to bardzo wesoly i przystojny facet! Hmm.. moja córcia wysoko stawia poprzeczke  ;) 

W sumie to ja się wcale nie dziwię, że nasz Skarb zawrócił w głowie Szymonkowi ;) Według mnie to najśliczniejsza dziewczynka pod słońcem :)




Nadrabiamy: Dzień narodzin Oleńki

'Porod'- słowo które niejedna mamę a szczególnie przyszłą mamę przyprawia o ciarki, mdłośc itd. Jak to było ze mną? Podejscie ogolnie mialam chyba poprawne, czyli: Skoro ten nasz Aniołek jest juz w środku to przeciez musi sie jakos stamtąd  wydostac :) Tylko czasem miewałam gorsze dni, szczegolnie po odwiedzinach u szwagierki ktora ciagle powtarzala, ze podczas porodu ma sie wrazenie ze sie umiera i takie tam. No i ze urodzenie dziecka to jedno, ale potem to szycie, urodzenie lozyska- to jest dopiero masakra!
Hmm. Teraz moge sie z tego po prostu smiać :) :) :) :)
No wiec z nami to bylo tak:
Czwartek, 17.10- kładziemy sie spac o 24, oczywiscie kto sie kladzie to sie kladzie bo ja to juz raczej spania nie mialam ;)
 Jest 2:00 w nocy- kurcze albo zrobiłam siu siu, albo... Wody? Niemozliwe! (8 dni po terminie, ale nie mozliwe ;)) Wiec budze meża i scena jak z filmu- za pierwszym razem ani drgnął, za drugim: 'spij Kochanie, spij', za trzecim totalny szok no i oczywiscie panika. Zadzwonilam do szpitala, przedstawilam sytuacje, pani powiedziala, zebym odpoczela troche i jesli odejdzie wiecej wod to nalezy przyjechac.
 Położyłam się spac, maz poszedł do pracy (chyba nie pamietal sytuacji z nocy :p) no i tak sobie odpoczelam ze wstalam o 10! Wstalam i wiedzialam ze to na pewno byly wody.. Alarm i jedziemy do szpitala.. Przyjezdzamy, zostaje podpieta pod KTG i wykres ze skurczami skacze jak szalony, ale ja nic nie czuje, mysle sobie 'Kurcze! Moze ja naleze do tych co to nie czuja kiedy rodza' Po KTG ide na spacer do kolezanki z sali obok, ktora również oczekuje na poród i ewidentnie ma juz rumience na twarzy :) Pani polozna patrzy na mnie i mowi: 'A tej pani cos tu chyba za wesolo, to zaraz podepniemy kroploweczke :p'
Piatek, 16:00- podłączamy kroplówkę, po godzinie skurcze sa juz dosc odczuwalne, a moj mąż z pełna powagą mowi : 'Kinia ja ide do samochodu, daj znac jak bedziesz po' Aha.. Jasne.. Teraz? Zostajesz!!!
Bogu dzieki, że tam był, wlasciwie to dzieki temu ze stale masowal mi kregoslup ból byl znośny.
19:00- Polozna Marta idzie do domu,, masakra pewnie nastepna bedzie jakąs okropną francą i sie okaze ze to bedzie masakra, a nie porod. Dziewczyny.. pojawiła sie druga polozna Marta- najcudowniejsza pod słoncem. Na salę przychodzi pan doktor: 'O mamy dwie Panie rodzace! No to ktora pierwsza, na wyscigi dziewczyny! ;)
19:55- Oleńka jest z nami, pani Marta kładzie mi ja na piersiach i widze to moje Cudenko. Oczywiscie poplakalam sie, a potem moj maz pobiegl za nasza Myszką bo jak to pozniej powiedzial: 'Balem sie, ze mi ja podmienia :))


Dziewczyny, żadne słowo wypowiedziane przez moja szwagierke nie bylo prawda.. Porod nie gilgocze, ale tego bolu naprawde sie nie pamieta :) Przysiegam! Przyszłe mamy z okolic Nowego Sącza, polecam szpital w Roztoce. A jeslli mieszkasz gdzies indziej to naprawde zwroc uwage na to gdzie rodzisz i jaki w tym szpitalu jest personel. Dzieki mojej poloznej wszystko poszlo bardzo sprawnie i gladko.
P.S. A Mąż? Mąż powiedział, że teraz bardzo żałował by gdyby nie byl wtedy z nami ;)

Dla takich chwil chce się żyć :)

25 stycznia 2014

Nadrabiamy: Nasze 9 miesięcy

Każdy z nas ma swoje 9 miesięcy. Jedni krótsze, inni dłuższe :)
Nasza Oleńka swoje 9 miesięcy zaczęła w okolicach 15 stycznia. 20.02.2013 oficjalnie dowiedzieliśmy się z Oleńki tatusiem, że przez nastepne pare miesiecy bede liczona x2. Do pudełeczka "Skarby Oleńki" trafia jeden test ciążowy z 2 kreseczkami, a potem drugi. Dodajemy jeszcze pierwsze zdjęcie i obowiązkowo pierwsze malutkie, słodziutkie, prześliczne jak Oleńka skarpetusie :)!!!
Początki... Hmmm... Cóż :) No lekko nie było. Łazienka, pokój, łazienka, kuchnia, łazienka itd :p Znienawidzone potrawy i napoje? Kawa i sałatka z ananasem i selerem.
Potem, bez większych problemów mijają pierwsze dni, tygodnie, miesiące naszego dzidziusia i tak do 5.08.2013 kiedy to trafiamy do szpitala, ponieważ nasza rozrabiara pcha się na świat ! Dostajemy magnez i wychodzimy do domu, 5.09- powtórka z rozrywki, znowu magnez i do domu. Wszyscy dookoła straszą, że Oleńka na pewno nie dotrwa terminu - 10.10.2013. 

Nasz Skarb :*

Mama :) głupawka po prawej to efekt chyba już dwudziestej, 30-minutowej sesji KTG


Mija 10.10, 11.10, 12.10, 13.10, 14.10, 15.10, Oleńka wodzi wszystkich za nos, "co mi tu ktoś będzie wyznaczał jakiś termin porodu ? Sama zadecyduje kiedy sobie wyjdę" No i zadecydowała, wyszła 18.10.2013 :)
Cuuuuudo!!!! Normalnie cudoooo!!! Na świecie pojawiła się ona:) Tzn Ola :p
Urodziła się w Roztoce, czyli jakieś 60 km od naszego domku, ale jakże się mamusia cieszyła, ze udało się nam tam dojechać. Prze kochane położne, jak mamy, zadbały o wszystko. Wody odeszly w nocy, a skurcze nadeszły po południu, po 3 godzinach byliśmy już po.
No i od tamtej pory nic już nie jest takie samo :p I dobrze !!! Na to czekaliśmy :)

Podsumowanie:
Waga przed- 70kg
Waga pod koniec ciąży- 83kg
Waga po- 65kg
Rozstępy- owszem L
Żylaki i tym podobne- brak

+ jedna choroba wykryta- niedoczynność tarczycy
Znienawidzona dolegliwość ciążowa- zgaga

P.S. O porodzie następnym razem  :) Będzie bardzo pozytywnie, więc przyszłe mamy zapraszam do przeczytania postu :)

Zaczynamy :)

Mam na imię Kinga, mam 22 lata, właśnie zmierzam do końca mojej edukacji, od 27.10.2012r. jestem  mężatką, ale tak nade wszystko od 18.10.2013r. jestem MAMĄ:)
Odkąd zaszłam w ciążę z ogromnym podziwem i radością przeglądałam blogi innych mam. Jeden prześcigał drugiego, ale z każdego biło coś bardzo pozytywnego:)
Z jednej strony zazdrościłam mamom takiej ogromnej pamiątki, a z drugiej sama nie miałam odwagi na to by zacząć publikować swoją.
Ale dość już tych wątpliwości:)!!! Mam cudowna córeczkę...
(Chwilka, muszę iść nakręcić jej karuzelę w łóżeczku, żeby moc dokończyć:p)
Tak więc mam cudowną córeczkę Olę:), męża (z wadami, ale w końcu księcia nie szukałam;)) i kupę radości na co dzień z tego, że mam fajną rodzinkę, którą baaaaaaardzo kocham.
Czas mija strasznie szybko, moja mała Myszka ma już 3 miesiące (!), dzień mija za dniem, a ja z bólem uświadamiam sobie, że to co było nigdy nie wróci. Dlatego, aby uchronić wszystkie nasze wspomnienia od zapomnienia zaczynam pisać bloga.
Nazywać się będzie: Oleńka i jej mały, wielki świat. Dlaczego? Bo bloga piszę ja, jej mama, ale to Oleńka jest motorkiem napędzającym całą tą zabawę i dedykuję go właśnie jej:)
Ale jest jeszcze jeden powód dla którego, chcę prowadzić tego bloga, jestem przede wszystkim mamą i żoną, trochę studentką. Macierzyństwo i małżeństwo to piękne stany, ale łatwo się w nich zagubić, dlatego, chcę tworzyć tego bloga właśnie po to, aby nie dać się w tym wszystkim zwariować.
Od dziś zaczynamy nie tylko tego bloga, ale i nasze ciekawsze życie:)