31 stycznia 2014

Przedstawiamy się!

Jak już wspominałam w moim pierwszym poście cała zabawa z naszym blogiem kręci się wokół Oleńki. Tak więc teraz kilka słów o naszej Gwiazdce :)
Oleńka to mała śmieszka, która bardzo lubi rozmawiać i przebywać z innymi osobami, lubi być w centrum uwagi, dlatego troszkę ciężko zabawić ją jakąś karuzelą czy innymi zabawkami. W zamian za to uwielbia zabawiać gości błyskotliwą rozmową :)


Jak do tej pory nie mieliśmy z nią większych problemów. Nocki przesypia bardzo ładnie, właściwie tylko jedna była nieprzespana. W dzień ma kilka drzemek i wciąż pracujemy nad ustaleniem rytmu dnia. O właśnie! Szepnę tylko po cichutku, że od 3-4 dni zaczynamy bardzo intensywnie nad tym pracować, próbuje wykorzystać fakt, że Olka powróciła do rytuału popołudniowej drzemki, wstaję o 8 a nie o 10 i to bardzo ułatwia zorganizowanie nam naszych codziennych obowiązków. 

Musimy się jeszcze czymś pochwalić :) W poniedziałek, byłśmy w przychodni na kontroli bioderek i nasza Oleńka zaliczyla swój pierwszy podryw ;) Wybranek na imię miał Szymonek, ma roczek i własna brykę! Ogromne sanki z cieplutkim śpiworkiem. Przede wszystkim to bardzo wesoly i przystojny facet! Hmm.. moja córcia wysoko stawia poprzeczke  ;) 

W sumie to ja się wcale nie dziwię, że nasz Skarb zawrócił w głowie Szymonkowi ;) Według mnie to najśliczniejsza dziewczynka pod słońcem :)




Nadrabiamy: Dzień narodzin Oleńki

'Porod'- słowo które niejedna mamę a szczególnie przyszłą mamę przyprawia o ciarki, mdłośc itd. Jak to było ze mną? Podejscie ogolnie mialam chyba poprawne, czyli: Skoro ten nasz Aniołek jest juz w środku to przeciez musi sie jakos stamtąd  wydostac :) Tylko czasem miewałam gorsze dni, szczegolnie po odwiedzinach u szwagierki ktora ciagle powtarzala, ze podczas porodu ma sie wrazenie ze sie umiera i takie tam. No i ze urodzenie dziecka to jedno, ale potem to szycie, urodzenie lozyska- to jest dopiero masakra!
Hmm. Teraz moge sie z tego po prostu smiać :) :) :) :)
No wiec z nami to bylo tak:
Czwartek, 17.10- kładziemy sie spac o 24, oczywiscie kto sie kladzie to sie kladzie bo ja to juz raczej spania nie mialam ;)
 Jest 2:00 w nocy- kurcze albo zrobiłam siu siu, albo... Wody? Niemozliwe! (8 dni po terminie, ale nie mozliwe ;)) Wiec budze meża i scena jak z filmu- za pierwszym razem ani drgnął, za drugim: 'spij Kochanie, spij', za trzecim totalny szok no i oczywiscie panika. Zadzwonilam do szpitala, przedstawilam sytuacje, pani powiedziala, zebym odpoczela troche i jesli odejdzie wiecej wod to nalezy przyjechac.
 Położyłam się spac, maz poszedł do pracy (chyba nie pamietal sytuacji z nocy :p) no i tak sobie odpoczelam ze wstalam o 10! Wstalam i wiedzialam ze to na pewno byly wody.. Alarm i jedziemy do szpitala.. Przyjezdzamy, zostaje podpieta pod KTG i wykres ze skurczami skacze jak szalony, ale ja nic nie czuje, mysle sobie 'Kurcze! Moze ja naleze do tych co to nie czuja kiedy rodza' Po KTG ide na spacer do kolezanki z sali obok, ktora również oczekuje na poród i ewidentnie ma juz rumience na twarzy :) Pani polozna patrzy na mnie i mowi: 'A tej pani cos tu chyba za wesolo, to zaraz podepniemy kroploweczke :p'
Piatek, 16:00- podłączamy kroplówkę, po godzinie skurcze sa juz dosc odczuwalne, a moj mąż z pełna powagą mowi : 'Kinia ja ide do samochodu, daj znac jak bedziesz po' Aha.. Jasne.. Teraz? Zostajesz!!!
Bogu dzieki, że tam był, wlasciwie to dzieki temu ze stale masowal mi kregoslup ból byl znośny.
19:00- Polozna Marta idzie do domu,, masakra pewnie nastepna bedzie jakąs okropną francą i sie okaze ze to bedzie masakra, a nie porod. Dziewczyny.. pojawiła sie druga polozna Marta- najcudowniejsza pod słoncem. Na salę przychodzi pan doktor: 'O mamy dwie Panie rodzace! No to ktora pierwsza, na wyscigi dziewczyny! ;)
19:55- Oleńka jest z nami, pani Marta kładzie mi ja na piersiach i widze to moje Cudenko. Oczywiscie poplakalam sie, a potem moj maz pobiegl za nasza Myszką bo jak to pozniej powiedzial: 'Balem sie, ze mi ja podmienia :))


Dziewczyny, żadne słowo wypowiedziane przez moja szwagierke nie bylo prawda.. Porod nie gilgocze, ale tego bolu naprawde sie nie pamieta :) Przysiegam! Przyszłe mamy z okolic Nowego Sącza, polecam szpital w Roztoce. A jeslli mieszkasz gdzies indziej to naprawde zwroc uwage na to gdzie rodzisz i jaki w tym szpitalu jest personel. Dzieki mojej poloznej wszystko poszlo bardzo sprawnie i gladko.
P.S. A Mąż? Mąż powiedział, że teraz bardzo żałował by gdyby nie byl wtedy z nami ;)

Dla takich chwil chce się żyć :)

25 stycznia 2014

Nadrabiamy: Nasze 9 miesięcy

Każdy z nas ma swoje 9 miesięcy. Jedni krótsze, inni dłuższe :)
Nasza Oleńka swoje 9 miesięcy zaczęła w okolicach 15 stycznia. 20.02.2013 oficjalnie dowiedzieliśmy się z Oleńki tatusiem, że przez nastepne pare miesiecy bede liczona x2. Do pudełeczka "Skarby Oleńki" trafia jeden test ciążowy z 2 kreseczkami, a potem drugi. Dodajemy jeszcze pierwsze zdjęcie i obowiązkowo pierwsze malutkie, słodziutkie, prześliczne jak Oleńka skarpetusie :)!!!
Początki... Hmmm... Cóż :) No lekko nie było. Łazienka, pokój, łazienka, kuchnia, łazienka itd :p Znienawidzone potrawy i napoje? Kawa i sałatka z ananasem i selerem.
Potem, bez większych problemów mijają pierwsze dni, tygodnie, miesiące naszego dzidziusia i tak do 5.08.2013 kiedy to trafiamy do szpitala, ponieważ nasza rozrabiara pcha się na świat ! Dostajemy magnez i wychodzimy do domu, 5.09- powtórka z rozrywki, znowu magnez i do domu. Wszyscy dookoła straszą, że Oleńka na pewno nie dotrwa terminu - 10.10.2013. 

Nasz Skarb :*

Mama :) głupawka po prawej to efekt chyba już dwudziestej, 30-minutowej sesji KTG


Mija 10.10, 11.10, 12.10, 13.10, 14.10, 15.10, Oleńka wodzi wszystkich za nos, "co mi tu ktoś będzie wyznaczał jakiś termin porodu ? Sama zadecyduje kiedy sobie wyjdę" No i zadecydowała, wyszła 18.10.2013 :)
Cuuuuudo!!!! Normalnie cudoooo!!! Na świecie pojawiła się ona:) Tzn Ola :p
Urodziła się w Roztoce, czyli jakieś 60 km od naszego domku, ale jakże się mamusia cieszyła, ze udało się nam tam dojechać. Prze kochane położne, jak mamy, zadbały o wszystko. Wody odeszly w nocy, a skurcze nadeszły po południu, po 3 godzinach byliśmy już po.
No i od tamtej pory nic już nie jest takie samo :p I dobrze !!! Na to czekaliśmy :)

Podsumowanie:
Waga przed- 70kg
Waga pod koniec ciąży- 83kg
Waga po- 65kg
Rozstępy- owszem L
Żylaki i tym podobne- brak

+ jedna choroba wykryta- niedoczynność tarczycy
Znienawidzona dolegliwość ciążowa- zgaga

P.S. O porodzie następnym razem  :) Będzie bardzo pozytywnie, więc przyszłe mamy zapraszam do przeczytania postu :)

Zaczynamy :)

Mam na imię Kinga, mam 22 lata, właśnie zmierzam do końca mojej edukacji, od 27.10.2012r. jestem  mężatką, ale tak nade wszystko od 18.10.2013r. jestem MAMĄ:)
Odkąd zaszłam w ciążę z ogromnym podziwem i radością przeglądałam blogi innych mam. Jeden prześcigał drugiego, ale z każdego biło coś bardzo pozytywnego:)
Z jednej strony zazdrościłam mamom takiej ogromnej pamiątki, a z drugiej sama nie miałam odwagi na to by zacząć publikować swoją.
Ale dość już tych wątpliwości:)!!! Mam cudowna córeczkę...
(Chwilka, muszę iść nakręcić jej karuzelę w łóżeczku, żeby moc dokończyć:p)
Tak więc mam cudowną córeczkę Olę:), męża (z wadami, ale w końcu księcia nie szukałam;)) i kupę radości na co dzień z tego, że mam fajną rodzinkę, którą baaaaaaardzo kocham.
Czas mija strasznie szybko, moja mała Myszka ma już 3 miesiące (!), dzień mija za dniem, a ja z bólem uświadamiam sobie, że to co było nigdy nie wróci. Dlatego, aby uchronić wszystkie nasze wspomnienia od zapomnienia zaczynam pisać bloga.
Nazywać się będzie: Oleńka i jej mały, wielki świat. Dlaczego? Bo bloga piszę ja, jej mama, ale to Oleńka jest motorkiem napędzającym całą tą zabawę i dedykuję go właśnie jej:)
Ale jest jeszcze jeden powód dla którego, chcę prowadzić tego bloga, jestem przede wszystkim mamą i żoną, trochę studentką. Macierzyństwo i małżeństwo to piękne stany, ale łatwo się w nich zagubić, dlatego, chcę tworzyć tego bloga właśnie po to, aby nie dać się w tym wszystkim zwariować.
Od dziś zaczynamy nie tylko tego bloga, ale i nasze ciekawsze życie:)